Ekstra działanie dla skóry? Postaw na ekstrakt!
2020-09-04
Najczęściej przy wyborze naturalnej (i nie tylko) pielęgnacji (oprócz ładnego opakowania) przyciąga nas ciekawa nazwa użytych w nim roślin (oczywiście wszystkie wykazują super działanie na skórę, o czym informuje ich opis). Lubimy zarówno swojskie, dobrze korzące się rośliny jak malina, jeżyna, rumianek czy nagietek, jak i te brzmiące dla nas bardziej egzotycznie jak np. granat, jagody goji, jagody acai czy gurana. Tylko czy zadajemy sobie jeszcze pytanie o jakość ich przygotowania, ich standaryzację czy też ilość w recepturze? A to jedynie kilka podstawowych parametrów, które przekładają się bezpośrednio na siłę działania i efekty pielęgnacyjne całego kosmetyku!
Ważna baza ekstraktu!
Czyli chemicznie – rozpuszczalnik. To od jego charakteru będzie zależało jakie składniki „wyciągniemy” z rośliny. Zupełnie inne własności będzie miał zatem ekstrakt olejowy, a inne glicerynowy, glikolowy, alkoholowy, wodny czy też glicerynowo-wodny. Pierwszy z nich to bogactwo składników lipidowych, lubiących tłuszcze, dobrze wnikających do naskórka i genialnie wzmacniających barierę naskórkową, jak i mogących aktywnie oddziaływać na głębsze struktury skóry. Tak przykładowo „robi” olejowy ekstrakt z maku (można go znaleźć w Olejowej esencji i Balsamicznym serum UZDROVISCO). Drugi rodzaj rozpuszczalników bardziej wodolubnych „wyciąga” związki polarne, bardziej hydrofilowe czyli wolące środowisko wodne od tłuszczowego. W gamie składowych takiego ekstraktu znajdziemy zarówno bogactwo flawonoidów, glikozydów, witamin, antocyjnaów, garbników i innych. Cała gama różnorodnych związków o silnej aktywności przeciwrodnikowej, przeciwzapalnej, ochronnej i aktywnie stymulującej skórę do regeneracji, odnowy czy redukcji zmarszczek. Jednak warto wiedzieć, że są słabiej przyswajalne rzez skórę, ich składnik mają ograniczone możliwości wnikania i na efekty trzeba będzie troszkę poczekać. Dlatego zazwyczaj powinno być ich więcej w recepturze, aby mogły działać skutecznie!
Jakość, a nie bylejakość...
Sposób produkcji ekstraktu może znacząco wpływać na jego finalną efektywność, czyli po prostu jego MOC działania. Znaczenie ma nie tylko sama roślina (czy uprawiany jest w kontrolowanych warunkach, czy też wystawiona na zmienne warunki glebowo - pogodowe), ale jakość otrzymania ekstraktu. Warto uświadomić sobie, że aby ekstrakt był skuteczny, główne jego związki aktywne muszą występować w działających dawkach. Powinniśmy zatem wiedzieć, co konkretnie w ekstrakcie odpowiada za jego efektywność i wiedzieć ile tego jest! Inaczej rzecz ujmując, wiedzieć ile jest kofeiny w kawie lub ile jest bisabololu w rumianku. To oznaczenie substancji czynnej, to właściwie nic innego jak standaryzacja – czyli otrzymywanie ekstraktu zawsze o ściśle określonej jakości. To też gwarancja jego powtarzalnej efektywności.
Skąd zatem mieć pewność, że kosmetyk zawiera ekstrakty standaryzowane? Nie jesteśmy w stanie tego poznać po składnie INCI, jedyną opcją jest zaufanie opisowi producenta, bo jeśli takowe ekstrakty stosuje, to z pewnością będzie chciał się tym pochwalić, jak robi to UZDROVISCO. Z drugiej strony nie ma też obawy przed nadużyciami, bo producent podlega organom kontroli i nie może deklarować nieprawdy.
Stężenie ma znaczenie!
Zarówno dla ekstraktów roślinnych, jak i dla wszystkich innych aktywnie działających składników kosmetycznych można określić tzw. dawkę efektywną. To podana na podstawie szeregu badań odpowiednia ilość danego surowca, jaką trzeba zastosować, aby otrzymać pożądany efekt pielęgnacyjny. Dobry, wysokiej jakości ekstrakt jest bardzo dobrze pod tym kątem przebadany, a my wiemy wówczas dokładnie jakich efektów można się po nim spodziewać! Jego mniejsza ilość w recepturze zdecydowanie obniży skuteczność, a ilości marketingowe po prostu nie maja szans działać.
Warto wybierać to co dobre i mieć pewność, że za każdym razem sięgając po krem będzie on miał takie samo działanie!
